Banki nauczone złymi doświadczeniami nie otwierają się już tak na swoich klientów jak to było kiedyś. Jeszcze do niedawna na duże ulgi mogli liczyć kredytobiorcy, którzy zdecydowali się na kredyty w euro, ponieważ oprocentowanie kredytów w euro jest korzystniejsze i banki zdecydowanie preferowały ten system kredytowania. Niestety wraz ze skomplikowaniem się sytuacji na rynkach finansowych europy oraz w strefie euro banki coraz częściej zaczynają rezygnować już nie tylko z kredytów we frankach szwajcarskich, ale również z kredytów w euro. Rezygnują też kredytobiorcy mimo, iż oprocentowanie kredytów w euro jest nadal korzystniejsze od kredytów w złotówkach.
– Kredyty walutowe rzeczywiście nie cieszą się już zbyt dużym zainteresowaniem klientów mimo, iż nadal są tańsze. Poza tym oc czasu wejścia tak zwanej ustawy antyspreadowej coraz więcej osób decyduje się na spłatę kredytów we frankach lub euro. Jaka w ogóle będzie sytuacja na rynku kredytowym i czy oprocentowanie kredytów walutowych nadal będzie korzystniejsze dopiero zobaczymy. A preferencje? – zastanawia się jeden z klientów.
Na pewne preferencje kredytowe mogą liczyć lekarze, prawnicy, architekci oraz pracownicy administracji państwowej. Mogą oni liczyć na nieco niższe oprocentowanie i prowizję oraz uproszczone procedury, ale wcale nie oznacza to, że koszt takiego kredytu będzie niższy. Banki mają swoje sposoby, aby z preferencji pozostała tylko nazwa lub uproszczone procedury. Najgorzej mają się w tej sytuacji kredyty konsumenckie, które po kredytach zaciąganych za pośrednictwem kart kredytowych znajdują się na drugim miejscu czarnej listy spłacanych ze znacznym opóźnieniem lub nie spłacanych w ogóle kredytów. Nic więc dziwnego, że banki znacznie zaostrzyły warunki przyznawania takich kredytów. Tymczasem klienci najczęściej pytają o kredyty konsumenckie, ponieważ są to najbardziej popularne kredyty bankowe. Ciekawa wydaje się sytuacja w wymogami unijnymi dotyczącymi kredytów konsumenckich i jak banki z niej wybrną. Otóż zmiany ustawy o kredycie konsumencki dotyczą między innymi: ponad trzykrotnego podwyższenie kwoty kredytu konsumenckiego jednocześnie wydłużają o cztery dni termin odstąpienia klienta od kredytu. Przewidywane są też inne zmiany, na przykład nowością ma być europejski ujednolicony formularz kredytowy, który ma zawierać: koszt kredytu, całkowitą kwotę do spłaty, wysokość oprocentowania oraz wymagane zabezpieczenia kredytu. Chodzi o to, aby klient wiedział jak najwięcej o kredycie, aby mógł porównać oferty w kilku bankach i wybrać dla siebie najbardziej korzystną. Jest jeszcze jedna ważna rzecz, otóż pożyczkodawca będzie musiał w materiałach reklamowych podawać rzeczywiste informacje o kredycie, a więc nie tylko rzeczywistą stopę oprocentowania, ale także wiele innych informacji na temat kredytu. Według projektu zmian ustawy o kredycie konsumenckim ma też być zlikwidowany próg 5% wszystkich opłat związanych z kosztami kredytu. Z uzasadnienia wynika, że po to, aby klient miał wgląd do całkowitych kosztów zawartych w formularzu i miał możliwość wyboru. Tymczasem nie jest to takie oczywiste, bowiem banki miały dotychczas nad sobą bat w postaci progu, jeżeli nowelizacja usunie go da bankom wolną rękę. Jest w tym stwierdzeniu sporo racji, kredyty konsumenckie nadal cieszą się dużym zainteresowaniem klientów banków, daje to bankom duże możliwości. A poza tym banki zawsze znajdą sposób na ominięcie i tej ustawy.
Co z ustawą
24 grudnia
10:20
2011