Co jeszcze można nowego o kredytach powiedzieć, bądź napisać. Może tylko to, że na przykład największy bank polski PKO BP podjął decyzję o wypłacie dywidendy z zysku za ubiegły rok. Na ten cel bank przeznaczy cały swój zysk. Mimo tak trudnej sytuacji finansowej bank PKO BP zdecydował się na taki krok, ponieważ rząd szuka pieniędzy. Pytanie tylko jakim kosztem to się odbędzie?
Osłabienie siły kapitałowej z pewnością odbije się na sprawach kredytowych banków – to po pierwsze. Po drugie czy z takiego przykładu nie skorzystają inne, komercyjne banki i idąc za przykładem PKO BP nie wyprowadzą z Polski milionów złotych. Czy o to chodzi polskiemu rządowi? Zdecydowanie sprzeciwia się temu NBP oraz Komisja Nadzoru Finansowego, tylko czy to coś zmieni? W każdym razie, jeżeli inne banki pójdą śladem PKO BP może być wielki problem z kredytami. Tymczasem nie da się ukryć, że to właśnie kredyty napędzają finansową koniunkturę naszych banków.
Kryzys już i tak pogłębił sytuację na rynku kredytowym, banki coraz bardziej zaostrzają kryteria i coraz trudniej jest o kredyt. Mimo to banki nadal prowadzą kampanię reklamową, czasami nawet dość agresywną, zachęcając klientów do brania kredytów. Jest to dość dziwna sytuacja, ponieważ z jednej strony banki walczą o klienta, stosując przeróże metody w celu jego pozyskania, z drugiej nie są zbyt chętne powierzyć jemu swoje pieniądze. Najlepiej jakby klienci banków wpłacali bankom swoje pieniądz, a te nic nie ryzykując obracały by nimi. Kiedy załamał się rynek kredytowy banki wymyśliły lokaty. Aby pozyskać jak najwięcej klientów banki walczyły ze sobą na procenty. Im wyżej oprocentowana lokata tym więcej klientów. W pewnym momencie banki tak się zagalopowały, że proponowały nawet dwucyfrowe oprocentowanie. Teraz jednak już wyraźnie spuściły z tonu i ich propozycje inwestowania w lokaty zazwyczaj nie przekraczają 6 procent. Jednakże pomysł z lokatami nie przyniósł bankom spodziewanych rezultatów finansowych, dlatego powoli powracają do kredytowania.
Ale jak zapewne pamiętamy zabezpieczenia jakich żądały banki od swoich klientów najczęściej przynosiły odwrotny skutek. Najbardziej było to widoczne na rynku kredytów hipotecznych. Dlatego między innymi niemal stanęła w miejscu sprzedaż mieszkań. Klienci nie garnęli się tak jak kiedyś do ich zakupu. Na szczęście banki poszły po rozum do głowy i sytuacja na rynku marż kredytów hipotecznych zaczyna się stabilizować. Sprawiło to, że coś się zaczyna ruszać na rynku sprzedaży nieruchomości.
Na razie jednak tylko na rynku wtórnym, ale jeżeli taka sytuacja się utrzyma może i sprzedaż nowych mieszkań ruszy z miejsca. Ruch jest jednak po stronie banków. Sytuacja z bankami jest dość dziwna, z jednej strony zaostrzają kryteria z drugiej są klienci, którzy mają po kilkanaście kredytów i swoje kredyty spłacają biorąc kolejne kredyty. Skąd takie rozdawnictwo, brak rozsądku i kontroli ze strony banków? Nie wiadomo. Dlatego, kredytom, kredytowaniu mówimy tak, kredytownictwu zdecydowanie nie!