Od zawsze mieszkałem na wsi. Nigdy nie lubiłem miasta i nawet kiedy często zdarzało mi się wyjeżdżać do miasta to jeszcze częściej myślałem o powrocie. W mieście dusiłem się. Mocno też postanowiłem, że nigdy tam nie zamieszkam. Zresztą po co miałbym wyjeżdżać z mojej ukochanej miejscowości położonej w tak urokliwym miejscu, wśród jezior i lasów. To do nas w okresie urlopowym przyjeżdżali letnicy, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i naładować akumulatory przed powrotem do pracy. Wokół naszej miejscowości zaczęły powstawać ośrodki wypoczynkowe, ludzie z miasta budowali domki letniskowe, a w mojej głowie zaczął powoli świtać pomysł na własny biznes. Agroturystyka, to było to na czym mógłbym nieźle zarobić, nie wyjeżdżając przy tym z rodzinnej miejscowości. Gospodarka jaką posiadaliśmy nie była największa, ale i do lichych się ni zaliczała. Mieliśmy kilkanaście hektarów niezłej ziemi, dwa konie, kilka krów oraz w zupełnie niezłym stanie budynki gospodarcze. Postanowiłem zasięgnąć informacji co mam robić, aby taką działalność rozpocząć. Okazało się, że na początek muszę skończyć kurs agroturystyczny, który upoważniał by mnie do prowadzenia takiego interesu. Pieniędzy miałem niewiele, ale dowiedziałem się, że istnieją kredyty na rozwój takiego biznesu jak mój. Moje zdolności kredytowe nie budziły zastrzeżeń, więc dzięki wsparciu Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie miałem problemów w uzyskaniu kredytu podstawowego na rozruszanie interesu. Przystosowałem 2 budynki do miejsc noclegowych, zmodernizowałem naszą kuchnię i jadalnię dla gości. Kupiłem dwie bryczki i dwa konie i zacząłem działać. Interes szedł naprawdę dobrze i po 8 latach spłaciłem kredyt. Pomyślałem jednak, że należy rozszerzyć działalność agroturystyczną, ale do tego potrzebne były kolejne pieniądze. Od czego jednak są kredyty na rozwój, również agroturystyki. Zdecydowałem się na pożyczkę z Fundacji na Rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa. Była to wprawdzie pożyczka mniejsza kwotowo, z nieco wyższym oprocentowaniem i szybszym okresem spłat, ale za to z uproszczonymi procedurami ubiegania się o taki kredyt. Mnie takie rozwiązanie odpowiadało, ponieważ potrzebowałem gotówki. Jak mówią czas to pieniądz, a ja czasu nie miałem. Dokupiłem koni oraz inny sprzęt. Nie mogłem prowadzić stadniny koni wyścigowych, kursów nauki jazdy konnej, bo i po co, za to klientów miałem wielu. Ludzi do nas przyciągała przyroda, konie i dobre jedzenie. Poza tym w pobliskich jeziorach było mnóstwo ryb, a w lesie grzybów. Czego więc jeszcze trzeba było do dobrego wypoczynku. Agroturystyka uczyniła mnie spełnionym zawodowo człowiekiem. Gdyby nie kredyty i pomoc państwa pewnie też niewiele bym zrobił. Jeżeli tylko mocno się chce, zawsze spełnią się nasze marzenia. Moje się spełniły.
RS
Postawiłem na agroturystykę
09 lipca
14:13
2009